Księga Psalmów

|1|2|3|4|5|6|7|8|9|10| |11|12|13 14|15|16 17|18|19|20| |21|22 |23|24|25|26|27|28|29|30| |31|32|33|34|35|36|37|38|39|40| 41|42|43|44|45|46 47|48|49 |50||51|52|53|54|55|56|57|58 59 |60|61|62|63|64|65|66|67|68|69 |70|71|72|73 74|75|76 77|78|79 |80|81|82|83|84|85 86|87|88 89|90| |91|92|93|94 |95|96|97 |98|99|100  101|102|103 104|105|106 |107|108|109|110||111|112 |113|114|115|116|117|118|119|120| |121|122|123|124 125|126|127 |128|129|130 | |131|132|133 134|135|136 137|138|139 140| |141|142 143|144|145 146|147|148 149|150|

(1) Psalm Asafowy. Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca.

(2) Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, Omal nie pośliznęły się kroki moje,

(3) Bo zazdrościłem zuchwałym, Widząc pomyślność bezbożnych.

(4) Albowiem nie mają żadnych utrapień, Zdrowe i krzepkie jest ich ciało.

(5) Znoju śmiertelników nie doznają I nie spadają na nich ciosy, Jak na innych ludzi.

(6) Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, A przemoc szatą, która ich okrywa.

(7) Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, Serce ich jest pełne złych myśli.

(8) Szydzą i mówią przewrotnie, Wyniośle przechwalają się grabieżą.

(9) Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, A język ich pełza po ziemi.

(10) Dlatego lud mój zwraca się do nich I nagannego nic w nich nie znajduje.

(11) I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym?

(12) Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa.

(13) Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje I w niewinności obmywałem ręce moje?

(14) Albowiem co dzień znoszę ciosy I jestem smagany każdego rana.

(15) Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci.

(16) Chciałem to tedy zrozumieć, Lecz niezwykle trudne mi się to wydało,

(17) Dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych I nie zrozumiałem kresu ich.

(18) Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, Strącasz ich w zagładę.

(19) Jakże nagle niszczeją, Znikają, giną z przerażenia.

(20) Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, Tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami.

(21) Gdy rozgoryczone było serce moje, A w nerkach czułem kłucie,

(22) Byłem głupi i nierozumny, Byłem jak zwierzę przed tobą.

(23) Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją.

(24) Prowadzisz mnie według rady swojej, A potem przyjmiesz mnie do chwały.

(25) Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania!

(26) Chociaż ciało i serce moje zamiera, To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki.

(27) Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności.

(28) Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich.

Poprzedni rozdział

Góra

Następny rozdział

 Strona główna